negatywizm, przeciwstawienie si dobru, poniewa prawa rka jest. symbolem. dobra. i pojednania; 2) prawa oznacza gotowo do walki, uderzenia. fDzikuj za uwag. Przedstawienie symboli chrześcijańskich i antychrześciejńskich by maciej_procyk. Teoretycznie każdy kierowca powinien doskonale się orientować w kwestii rozpoznawania znaków drogowych. W praktyce, większość z nas bezbłędnie odczytuje popularne znaki ograniczeń bądź nakazów, czy zakazów, ale nie radzi sobie z rozszyfrowaniem znaków rzadko spotykanych. Dobrym tego przykładem Jest znak B-10. Nie należy myśleć, że Skorpiony są niebezpieczne tylko z bliskiej odległości, chociaż to ich krewni zwykle cierpią z powodu ich negatywnych cech. Trucizna wrze we krwi skorpiona — są zazdrośni, mściwi, czasem obłudnicy. Czy uważaj na znaki psa są złe? W niektórych stanach znak „Uwaga na psa” może być uważany za wskazówkę, że dana osoba nie powinna zapuszczać się na twoją własność, a jeśli to zrobi, będzie musiała ponieść konsekwencje. W innych stanach może to oznaczać: „W porządku, wiedziałeś, że masz złego psa; tak Znak - Materiały niebezpieczne GF042 - Informacje o produkcie: Znak " Materiały niebezpieczne " wykonywany jest na: - Folia samoprzylepna. - Płyta PCV 1mm. Znak ten występuje w wymiarach: - 158 x 223 mm. Symbol GF042. Ich ulubionym zajęciem jest gromadzenie i przekazywanie informacji. Lubią przy tym dodawać coś od siebie, przez co plotki to ich drugi żywioł. Uważaj na nie w pracy: potrafią być dwulicowe, gdy tylko może im się to opłacić. Twoja najbliższa przyjaciółka obchodzi urodziny na początku czerwca? . "Spotkałem ostatnio zaniepokojone osoby, których bliscy związali się z jednym z ruchów tzw. chrześcijan bezwyznaniowych, odchodząc jednocześnie od Kościoła katolickiego. Po krótkiej rozmowie stało się dla mnie jasne, że owa wspólnota spotykająca się po domach, w których czyta się Biblię i chrzci nowych członków w wannie, jest typem wspólnoty: Kościół – nie, Chrystus – tak” - mówi Radosław Broniek OP z Dominikańskiego Centrum Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach. Współcześnie mamy do czynienia nie tylko z wielowiekowymi religiami, jak judaizm, chrześcijaństwo czy buddyzm. Pojawiły się nowe, określane mianem „nowych ruchów religijnych”. Skąd nazwa? Nowe – bo zazwyczaj powstały po drugiej wojnie światowej. Ruchy – bo chodzi o wspólnoty wyznawców, nawet jeśli wiele z nich to niewielkie grupy. I wreszcie religijne (w najszerszym znaczeniu) – bo oferują odpowiedzi na podstawowe pytania egzystencjalne człowieka, typu: kim jestem, jaki jest sens życia, co jest po śmierci. W Polsce mamy zarejestrowanych sto osiemdziesiąt sześć kościołów i związków wyznaniowych (stan z początku września 2019 roku, aktualną liczbę można sprawdzić na stronie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji). Wśród tych wielu grup mamy np. Kościół katolicki czy prawosławny, ale też wiele nowych ruchów religii niechrześcijańskich. Przykładowo: dziewiętnaście grup buddyjskich, jak Związek Buddystów Zen „Bodhidharma”, Buddyjski Związek Diamentowej Drogi Karma Kagyu czy też Misja Buddyjska Trzy Schronienia. Z kolei grup hinduskich mamy dziewięć, np. Brahma Kumaris, Międzynarodowe Towarzystwo Świadomości Kriszny czy Instytut Wiedzy o Tożsamości „Misja Czaitanii”. Istotne jest to, że wiele tych nowych ruchów orientalnych (np. buddyjskich czy hinduistycznych) nie prezentuje „czystego” buddyzmu lub hinduizmu. Są to raczej wyznania zmutowane, uwspółcześnione, dostosowane do zachodniego człowieka, podobnie jak wiele praktyk czy technik, które mają swoje źródło na Dalekim Wschodzie. Bardzo dobrym przykładem na to jest joga, o której jeden z nauczycieli duchowych powiedział, że należy ją dostosować do jednostki, a nie jednostkę do niej. Joga w zachodnim świecie przeszła wielką ewolucję i zmieniła w dużej mierze swój charakter. Przestała już być metodą prowadzącą – pod kierownictwem guru – do osiągnięcia wyzwolenia, a stała się lekarstwem na wszelkie dolegliwości trapiące człowieka. Przykładowo, zdrowie fizyczne, które nie było nigdy celem jogi (co najwyżej efektem ubocznym), stało się najważniejsze. Pojawiły się nowe formy jogi, jak: aqua joga, disco joga czy joga śmiechu. Utworzono nawet odmiany jogi dla zwierząt. Co to ma jeszcze wspólnego z oryginalną jogą indyjską? Dlatego też ojciec Joseph-Marie Verlinde, znawca tradycji Orientu, pytany o jogę, odpowiada pytaniem: „O czym tak naprawdę mówimy?”. I stwierdza: „Jeśli chodzi o kilka ćwiczeń relaksacyjnych, nie jest to joga”. Z powyższego nie wynika oczywiście, że w Europie czy Polsce nie ma takich odmian jogi, które są religijne. Ta ostatnia kwestia jest szczególnie ważna z punktu widzenia chrześcijańskiej oceny jakiegoś ruchu lub danej praktyki czy metody. Może być tak, że dana grupa ukrywa swój wymiar religijny. Przykładowo mamy do czynienia z jakąś odmianą medytacji pochodzącej z Dalekiego Wschodu, która jest oferowana na pozornie niereligijnych spotkaniach. Grupa, która to oferuje, podkreśla, że „nasza medytacja nie ma nic wspólnego z religią i każdy, niezależnie od wyznania, może ją praktykować”. Jednak jest to blef, a bliższe przyjrzenie się owej praktyce jednoznacznie pokazuje, że ma ona sens religijny. Oczywiście, bywa też tak, że trudno rozstrzygnąć, czy coś jest religią czy nie. I w tym miejscu zaczynają się schody, bo powstaje pytanie, co uznać, a co nie za religię i kto ma to zrobić? Czy każdy człowiek, w imię wolności sumienia i wyznania, może stworzyć nową religię i stać się religijnym przywódcą? Tak. W Polsce wystarczy zebrać podpisy stu dorosłych obywateli, wymyślić jakieś wierzenia i poprosić o rejestrację nowego wyznania. Powstaje pytanie – analogiczne do tego, które zadali faryzeusze Jezusowi w Ewangelii, a które dotyczyło chrztu Janowego – czy dana religia jest od Boga czy tylko od ludzi? A więc czy dane wyznanie jest tylko wymysłem, tworem człowieka, nawet jeśli wzniosłym i szlachetnym, czy też zostało ono objawione przez samego Boga? W jaki sposób katolik ma poruszać się w wielkim gąszczu wyznań współczesnego świata religii? Ktoś powie, że przecież na co dzień w Polsce nie spotykamy się z tak wielką liczbą wierzeń, zwłaszcza egzotycznych. Jednak od czasu do czasu możemy się zetknąć z jakimś nowym ruchem religijnym i dlatego warto umieć rozpoznać jego specyfikę (weźmy pierwszy z brzegu przykład – Świadków Jehowy). Użyteczna będzie w tym poniższa klasyfikacja włoskiego socjologa religii Massimo Introvignego. Autor ten zaproponował typologię nowych ruchów religijnych pozwalającą lepiej zrozumieć świat nowej religijności poza Kościołem. Jest to pewien schemat teoretyczny, jednakże może on być bardzo pomocny, aby rozróżniać (i oceniać) to, z czym spotykamy się jako katolicy w Polsce (czy np. dana grupa to jeszcze chrześcijanie czy też już niechrześcijanie). Włoski autor rozróżnia cztery typy ruchów religijnych. W ujęciu Introvignego podstawą rozróżnienia jest stosunek danego ruchu do: religii, Boga, Chrystusa i Kościoła. Pierwszy z nich to typ „Kościół – nie, Chrystus – tak”. Można powiedzieć, że to taka „klasyka gatunku”, bo tego typu stwierdzenia usłyszymy często z ust zarówno zbuntowanego nastolatka, jak też rasowego intelektualisty. Do pierwszego typu możemy zaliczyć wszystkie ruchy pochodzenia chrześcijańsko-żydowskiego, które charakteryzuje specyficzna (dosłowna albo tylko wybiórcza) interpretacja Biblii. Można zakwalifikować tu całą gamę grup wywodzących się z protestantyzmu, ale też adwentyzmu i z neopentekostalizmu. Można tutaj zaliczyć także Świadków Jehowy i Mormonów. Zwłaszcza tych pierwszych nie brakuje w Polsce. Jako katolicy często spotykamy się z nimi na ulicach (stoiska z materiałami) albo w domach, do których przychodzą, przedstawiając swoją wiarę. Można się spotkać z takim poglądem u Świadków Jehowy, że – jak niekiedy twierdzą – są chrześcijanami. Jest to kłamstwo, przede wszystkim dlatego, że nie praktykują oni chrztu w imię Trójcy Świętej. Nie uznają też Chrystusa za Syna Bożego (prawdziwego Boga i prawdziwego człowieka) ani za Zbawiciela. Drugi typ to „Chrystus – nie, Bóg – tak”. Są to ruchy odwołujące się do religii wschodnich, jak sufizm, buddyzm, hinduizm. Uznają one istnienie istoty absolutnej, ale odrzucają specjalną, wyjątkową rolę Chrystusa. Introvigne zalicza do tego nurtu takie grupy, jak np. Hare Kryszna czy Brahma Kumaris, a także wszystkie grupy synkretyczne, jak Zjednoczony Kościół Moona, albo też ruchy odwołujące się do teozofii czy antropozofii. Podkreślmy jedną sprawę, o której już powiedzieliśmy wyżej. Otóż, opisywane ruchy to często mutacje starych religii, które w wielu przypadkach mocno odbiegają od oryginalnych tradycji Orientu. Trzeci typ to „religia – nie, Bóg – tak”. To bardzo ciekawa kategoria ruchów, bo mamy do czynienia z wizją religijności tak naprawdę bez Boga, w której, jeśli nawet nie jest On wprost odrzucony, to jest sprowadzony do roli drugorzędnej. Więcej powiem na ten temat w dalszej części rozważań (kiedy będzie mowa o New Age, bowiem to właśnie ta duchowość jest przykładem powyższego typu). Warto dodać, że tego rodzaju ruchy akcentują zwłaszcza nadzwyczajne możliwości człowieka, jego rozwój jako efekt jakiejś terapii czy nadzwyczajnej metody. Przykładem takiego ruchu jest Kościół Scjentologiczny, natomiast przykładem metody – Metoda Silvy. Do tego kręgu Introvigne zalicza też różne kulty UFO (mieliśmy kiedyś w Polsce grupę „ufologiczną” – Antrovis). I w końcu czwarty, ostatni typ: „religia – nie, sacrum – tak”. Włoski autor mówi, że w odniesieniu do tych ruchów trudno tak naprawdę używać określenia „religijny” – bardziej chodzi o „magiczny”. Co znaczy to ostatnie określenie – „magiczny”? W tych ruchach jest jakieś rozumienie sacrum, ale jest ono inne niż rozumienie religijne. Dzięki rytuałom magicznym członkowie tych grup chcą manipulować różnymi siłami tajemnymi, a to jest tak naprawdę magia. W tym ostatnim typie znajdują się wszystkie formy okultyzmu, magii inicjacyjnej i ceremonialnej, czyli na przykład ruch różokrzyżowców, masoneria, spirytyzm, satanizm. Nie ma ich w Polsce zbyt wiele i trudno o jakieś precyzyjne dane, gdyż wiele grup z tego obszaru to grupy tajemne, zamknięte, niekiedy działające na granicy prawa (albo wprost je przekraczające, jak przypadki rytualnego zabijania dzieci i składania z nich ofiar albo też gwałtów rytualnych). Jak nasz model teoretyczny działa w praktyce? Dajmy konkretny przykład. Spotkałem ostatnio zaniepokojone osoby, których bliscy związali się z jednym z ruchów tzw. chrześcijan bezwyznaniowych, odchodząc jednocześnie od Kościoła katolickiego. Po krótkiej rozmowie stało się dla mnie jasne, że owa wspólnota spotykająca się po domach, w których czyta się Biblię i chrzci nowych członków w wannie, jest to właśnie nasz typ „Kościół – nie, Chrystus – tak”. Mamy w nim do czynienia z postawą odrzucenia Kościoła katolickiego; jego hierarchii, sakramentów, całej tradycji, przy jednoczesnym twierdzeniu, że nie powoduje to zanegowania Chrystusa i Jego nauki. Wyznawcy przyjmują, że najważniejsza jest Biblia (a więc zasada jak w protestantyzmie – sola Scriptura), która jest nieomylnym autorytetem w sprawach chrześcijańskiej wiary i moralności, ale w studium Pisma Świętego należy ich zdaniem odrzucić tradycję katolicką. Nie jest to przykład wyssany z palca, ale historia jednej z wielu grup, z którymi można się zetknąć nad Wisłą. Co ciekawe, i czego może często jako katolicy nie jesteśmy świadomi, że w różnych wspólnotach wolnych chrześcijan wielu wyznawców to konwertyci z Kościoła katolickiego. Przyznam, że wiedząc o tym, trudno mi dążyć do ekumenizmu z chrześcijanami, którzy właśnie porzucili wiarę katolicką. Fragment pochodzi z książki "Duchowe bezdroża. Przewodnik po wierze zmutowanej" Szukacie dobrych tytułów religijnych albo lifestylowych? Świetnie się składa - wybraliśmy dla Was najlepsze propozycje z wydawnictwa WAM! Szukajcie ich na naszej stronie, Facebooku i Instagramie pod hashtagiem #książkatygodnia. Jeśli Państwo jeszcze nie wiedzą, to są takie szkoły, jak SP 25 we Wrocławiu, które brutalnie indoktrynują religijnie. I kto to robi? Znów ci fanatyczni chrześcijanie. Blady strach padł na rodziców dzieci. To prawdopodobnie oni zgłosili się do Gazety Wrocławskiej z prośbą o interwencję. Jak zauważa autorka tekstu pt.: "Wrocławska szkoła jeszcze neutralna czy już wyznaniowa? Spór o wiarę w podstawówce" na ścianach placówki zawieszone są (bądź już były) plakaty. Czytamy, że są wśród nich takie, które ukazują i omawiają niebezpieczne znaki dla wiary, duchowości i tożsamości chrześcijańskiej. "Katoliku! Uważaj!" - krzyczy jeden z nich. Autorka bez zastanowienia się i zbadania przyczyn dlaczego symbole, które się tam znajdują są niebezpieczne, pisze o niegroźnej pacyfce, czy yin i yang (pisze o nich jako o znaku pokoju i znaku dwóch przeciwstawnych, uzupełniających się sił). Zwraca też uwagę na inne nagłówki z gazetek ściennych: „Świat mógłby istnieć bez słońca, ale nie mógłby bez Eucharystii” czy „Nie wierzysz w Boga? Bóg wierzy w Ciebie!”. No i co z tego że takie treści znajdują się w szkole? Pani prezes Fundacji Wolność od Religii, która wypowiada się w tekście przekonuje, że to jest indoktrynacja i, co więcej, "dyskryminacja uczniów niewierzących i nieuczestniczących w zajęciach religii". Pani prezes, kontynuując swój wywód wyjaśnia, że szkoła już od jakiegoś czasu jest "zaangażowana". Twierdzi, że rodzice dzieci nie wiedzieli, że ich pociechy nie muszą chodzić na religię, a zajęć z etyki do niedawna nie było w ogóle. Zastanawiam się dlaczego z tych państwa robi się idiotów. Przecież wiedza o nieobowiązkowości przedmiotu "religia" nie jest tajemna, a tak sugeruje pani prezes. A etyka? A może nie było na nią chętnych? Brak chęci to też nie jest niewiedza... Najbardziej dotyka mnie i jednocześnie śmieszy zdanie, że: "Niezadowolenie budziło także celebrowanie ze szczególnym upodobaniem świąt katolickich". To rzeczywiście zarzut jakich mało. Co za szkoła, co za nauczyciele, którzy mówią o Świętach Bożego Narodzenia, a nie o zimowych, czy o Wielkiej Nocy, a nie o święcie wiosny. I jak oni śmią robić przerwy od zajęć, gdy takie zabobony obchodzą chrześcijanie. Dyskryminacja i brak jakiejkolwiek tolerancji. Na całe szczęście Fundacja Wolność od Religii zainterweniowała rekomendując pani dyrektor poprawę i coś tam udało jej się wywalczyć. Bohaterowie. A o takich bohaterach Gazeta Wrocławska przecież nie może nie napisać. Po sarkazmach jeszcze apel do Fundacji Wolność od Religii i do Gazety Wrocławskiej również - mam prawo i tego chcę, by w przestrzeni publicznej, również w szkołach, były treści, które przypominają o tym kim dla chrześcijan jest Chrystus, a także jakie zagrożenia wynikają dla Jego wyznawców z uwikłania w grzech. Jeśli jakiejś mniejszości nie podoba się mój postulat, to powołuję się na powszechną tolerancję, wolność światopoglądową i prawo do religii i religijności. Żądam, by moje prawa, jako katolika, należącego do większości społecznej w tym kraju, były respektowane. Dlaczego tak ostro? Bo taka jest demokracja. Mniejszość dostosowuje się do większości. Żeby komuś nie przyszło do głowy coś głupiego. Moje słowa nie są wyrazem szowinizmu, nacjonalizmu, braku szacunku i tolerancji, nieakceptacji, przemocy, agresji, nienawiści itp. To wyraz zdrowego rozsądku, którego widocznie niektórym brakuje. Artykuł w Gazecie Wrocławskiej znajduje się TUTAJ. Polub nas, a nie przegapisz żadnej naszej informacji: W ostatnich dniach niektórzy duchowni katoliccy na sposób samosądu orzekli o moralnej kwalifikacji czynu wiernych. Pierwszym z nich był o. Paweł Gużyński, przeor klasztoru oo. dominikanów w Łodzi, który na stronach archidiecezji łódzkiej oficjalnie objawił, że "wierni, którzy uczestniczą w sakramentach odprawianych przez suspendowanego księdza [Jacka Stasiaka] popadają w grzech ciężki". Mimo wszystko, to dosyć zuchwałe orzeczenie, gdyż nie bierze ono pod uwagę wszystkich intencji i okoliczności, dla których dana osoba na Msze pod przewodnictwem ks. Jacka Stasiaka bierze udział. Wiele osób od lat uczestniczy w tych Mszach. Nie wszyscy uczestnicy wiedzą i nie muszą wiedzieć, na czym polega suspensa. To ks. Stasiak formuje od lat sumienia stałych uczestników tych Mszy. Dlatego nie ma się co dziwić, że niektórzy uczestnicy Mszy pod przewodnictwem suspendowanego kapłana mówią: "I nie będę się z tego spowiadać. Chodzę na msze do św. Stanisława od wielu lat i nie zamierzam tego zmieniać", albo: "O tym grzechu to gadanie. Nie mam wrażenia, żebym zgrzeszyła. Za moje uczynki sądził mnie będzie Bóg". Najprościej jest orzec, że ci ludzie popełniają przez takie uczestnictwo grzech ciężki. Jednak najpierw trzeba zapytać, kto tym ludziom w ostatnich latach formował sumienie? Czy aby nie ks. Stasiak? A zatem, przynajmniej część z nich może mieć sumienia błędne, zdeformowane, czyli błędne, ale jednak prawe. Jakżeż więc można orzekać przez Internet o moralnej kwalifikacji czynu o uczestnictwie we Mszy ks. Stasiaka, że tacy uczestnicy ciężko grzeszą? Czy lekarz też stawia diagnozę przez Internet? Czy od tego nie jest konfesjonał? Skoro ks. Stasiak nic sobie nie robi z suspensy, to chyba za jego winy nie mogą być karane wszystkie osoby, którego do niego chodzą na Msze św.? To tak jakby powiedzieć, że morderstwo z premedytacją, morderstwo w afekcie, nieumyślne spowodowane śmierci i pobicie ze skutkiem śmiertelnym miały taką samą wartość moralną. I druga wypowiedź, tym razem ks. prof. Tadeusza Panusia: "Chrześcijanin ma obowiązek poznawania Pana Boga. Gdy uczeń wybiera etykę w szkole, zamiast lekcji religii, to grzeszy przeciw pierwszemu przykazaniu". Po pierwsze, czy jeśli uczeń jest niepełnoletni, to jest w pełni odpowiedzialny za taki wybór? Po drugie, czy polaryzowanie etyki i lekcji religii jest słuszne z punktu widzenia Kościoła katolickiego? Sam znam wypadek, gdy uczeń za zgodą rodziców przestał chodzić na lekcje religii, ponieważ zakonnica-katechetka "była beznadziejna". Uczeń ten przepisał się na etykę, nadal się modli i jest ministrantem. Oczywiście, że to nie oznacza, że etyka przygotowuje do sakramentów (I komunii czy bierzmowania). Ponadto na niektórych wydziałach teologicznych (chodzi o teologię katolicką) kształci się nauczycieli etyki dla szkół. Co więcej, znam księdza, który skończył studia etyki i jej uczy w szkole obok religii, gdyż uważa, że jest to sposób ewangelizacji. Przeciwstawianie etyki i religii z chrześcijańskiego punktu widzenia jest niedorzeczne. A czyż etyka nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem? A może lepiej zostawić nauczanie etyki Magdalenie Środzie, zwolennikom gender czy przedstawicielom LBGT? Chyba niektórzy duchowni w Polsce jeszcze żyją w PRL… Takie dokonywanie samosądów przez duchownych, orzekających o danej grupie społecznej konkretną kwalifikację moralną, redukuje wiarę katolicką do zbioru nakazów i nakazów, czyli do moralizowania. Takie zachowania ośmieszają wręcz katolicyzm i mogą stanowić pierwszy krok do odejścia od Kościoła, w którym zapomniano o Panu Bogu. Tworzymy dla Ciebie Tu możesz nas wesprzeć. zapytał(a) o 18:21 Dlaczego te symbole są ,,niebezpieczne'', nie uznawane przez katolicyzm? bo zła religia, 666, odwrócony krzyż, krzyż satanistyczny tto wiem ale reszty nie, np. dlaczego niby ying-yang? moglibyście opisać każdy dlaczego tak jest?1. pierścień atlantów2. pentagram biały3. głowa kozy4. krzyż z kokardka5. jednorożec6. edjat7. odwrócony krzyż8. wstążka przeplatana9. anarchia10. ying-yang11. feng szui12. krzyż celtycki13. krzyż satanistyczny14. 66615. złamany S16. tęcza17. krzyż nerona18. zła religia19. motyl20. drzewko szczęścia przecież stygmaty to dary od Boga dla wybrańców takich jak Ojciec Pio, to są te same rany jake miał Jezus... Ostatnia data uzupełnienia pytania: 2010-07-21 18:28:18 Odpowiedzi Bruxist odpowiedział(a) o 00:36 Większość z tych znaków została zinterpretowana jako "złe" nie tyle przez Kościół, co przez napalonych katolickich fanatyków, szukających sobie wrogów. Większość z tych symboli jest niewinna, nie ma nic wspólnego z przypisywanymi im znaczeniami lub znaczenie to zyskała Pierścień Atlantów rzeczywiście jest znakiem nie do zaakceptowania przez Kościół, ponieważ nawiązuje do innego systemu Pentagram "biały" (kretyńskie określenie) został odsądzony od czci i wiary niesłusznie. W średniowieczu znak ten był bardzo poważany przez chrześcijan - oznaczał bowiem Rany Chrystusowe, był też uważany za znak ochronny przed siłami nieczystymi. Poza kontekstem religijnym, w okultyzmie, uznawany był za pozytywny symbol triumfu ducha nad ciałem, umysłu nad instynktem - czyli również po drodze z Głowa kozy została dopisana w późnym średniowieczu, na fali ataku na Templariuszy i ich fikcyjnego diabelskiego protektora Bafometa. Zadziałało skojarzenie z kształtem odwróconego ("czarnego") pentagramu i pismami średniowiecznych okultystów, opisujących odwrócony pentagram jako zły, skażony "Krzyż z kokardką" jest kolejnym przykładem na to, że listę "złych symboli" opracowali ignoranci. Ten "krzyż z kokardką" to crux ansata (krzyż z pętlą), czyli ankh - Klucz Nilu. Jest to symbol wywodzący się z wierzeń egipskich, o bardzo pozytywnym wydźwięku. Oznaczał zdrowie, wieczne życie i błogosławieństwo niebios. Było to znaczenie na tyle silne, że chrześcijanie koptyjscy (egipscy) wykorzystali ankh jako element składowy swojego krzyża (tzw. krzyż koptyjski). Dopiero w XIX wieku, na fali fascynacji Egiptem, a równocześnie okultyzmem i folklorem, doczepiono ankhowi znaczenie "życia po śmierci" i znaku wampirycznego. Tymczasem pseudochrześcijańscy idioci dopisują mu znaczenie rozwiązłości seksualnej, chociaż akurat z seksem ma ten znak już niewiele wspólnego (w początkach swojego istnienia był symbolem płodności).5. Jednorożec - no, tu już pojechali po bandzie. Ten sam jednorożec, który w średniowieczu był uważany za symbol czystości i cnoty, teraz jest uważany za znak środowisk homoseksualnych. Skąd wymyślili to znaczenie, nie wiem, ale to Nie edjat, tylko Udjat - oko Horusa, znak władzy i symbol ochronny. I znowu ignoranci dopisali znaczenie, że niby jest to oko Szatana. Tymczasem można tylko zarzucić, że jest to znak pogański. To tak, jakby innowierca komentował chrześcijański znak Oka Opatrzności. Hipokryzja i brak Odwrócony krzyż. Trzeba przyznać, sataniści często używają tego znaku. Ale prawda jest taka, że pierwotnie odwrócony krzyż nazywany był Krzyżem Piotrowym i był znakiem pokory - na pamiątkę Szymona Piotra, który czuł się niegodny umierać jak Jezus i poprosił o ukrzyżowanie głową w dół. I znowu wszystko zależy od kontekstu, w jakim używa się tego znaku. Gdybym ja nosił odwrócony krzyż, byłby to Krzyż Piotrowy, nie znak "Wstążka przeplatana". Tu nie mam informacji, ale może osoby wymyślające te bzdury powinny jeszcze zainteresować się Potrójną Spiralą?9. Anarchia. Fakt, że dochrzaniają się do tego znaku jest dla mnie dowodem na to, że Kościół wtyka nos w politykę, gdzie go być nie powinno. Anarchia jest symbolem czysto politycznym, a poglądy anarchistyczne zakładają wolność od cudzej władzy. Tu, na Ziemi. Kościół to boli, bo przez półtora tysiąca lat był bardziej graczem politycznym, niż przewodnikiem duchowym. Władza Kościoła to władza ziemska, nie Yin-yang. Jest to symbol pochodzący z wierzeń azjatyckich. Może rzeczywiście budzić zastrzeżenia u chrześcijan, ponieważ zakłada równowagę światła i ciemności, dobra i zła, miłości i nienawiści itp. Tymczasem chrześcijaństwo zakłada, że dobro musi zawsze zwyciężyć. Yin-yang jest symbolem bardzo ludzkim i prawdziwym, ale dalekim od ideałów Feng shui. Feng shui to nie symbol, tylko szkoła filozoficzno-magiczna. I rzeczywiście, feng shui kłóci się z chrześcijaństwem jako obcy zachodniej cywilizacji rodzaj okultyzmu. Ale z satanizmem nie ma nic Krzyż celtycki. Zabawne, w Irlandii stawiają go na grobach dobrych katolików. Ma co prawda korzenie pogańskie, ale został zaadaptowany. To tak, jakbym ja zaczął przychrzaniać się do choinki bożonarodzeniowej - też ma pogańskie Krzyż zamętu - osobiście spotkałem się z tym znakiem po raz pierwszy w czasie tej chorej akcji nienawiści. Nigdy wcześniej nie miałem styczności z tym symbolem, a trochę ich w życiu widziałem. Piszą o nim, że jest to "krzyż Konfucjusza" i "symbol rzymski" - przepraszam, gdzie Rzym, a gdzie Chiny?14. 666. I tu powinienem zacząć się śmiać. Bo każdy teolog chrześcijański potrafi wytłumaczyć znaczenie tej liczby, a przynajmniej powinien. Ba, JA umiem wytłumaczyć jej znaczenie, i ostatnio to robiłem. Sataniści, a częściej pseudosataniści, bardzo lubią używać tej liczby jako swojego znaku, ale robią to z głupoty. 666 oznacza bowiem liczbę Bestii, czyli liczbę ludzką - symbol ułomności, śmiertelności, dążenia do samozniszczenia i samooszukiwania. Jest to zły znak, ale do bólu "Złamane S" to z jednej strony wyobrażenie nordyckiej runy Sigle, z drugiej strony litera S w formie wykorzystywanej przez hitlerowskie SS. Ale też po prostu znak błyskawicy lub symbol siły. Po raz kolejny tępienie znaku za to, że jakiś idiota (tutaj: Hitler) go kiedyś wypaczył. Podobnie jest ze swastyką...16. Tęcza. Została wciągnięta "na indeks" za to, że używają jej homoseksualiści. Co ciekawe, oni używają jej w kontekście "każdy człowiek jest inny, wszystkich należy kochać". A podobno to hasło chrześcijańskie. Kościół po raz kolejny ugryzł się w "Krzyż Nerona". Tak naprawdę Krzyż Nerona ma trzy ramiona do góry i nie jest wpisany w okrąg. Natomiast jakiś idiota wymyślił, że skoro pacyfka wygląda podobnie, to też jest "zła". W rzeczywistości pacyfka to połączenie liter N i D (nuclear disarmament - rozbrojenie nuklearne) w alfabecie semaforowym. Czyli znak pokoju i odstawienia na bok broni masowego rażenia. Krzyż jakoś się nie sprawdził w tej roli...18. "Zła religia" - rzeczywiście, najczęściej pokazywany jest tu przekreślony krzyż. "Zła religia" to hasło ludzi, którzy uważają, że religia to narzędzie wykorzystywania ludzi, a nie ich oświecenia. Gdybym nie był wierzący, pewnie bym do nich dołączył, widząc całą tę porąbaną akcję... Ale jestem wierzący i wierzę też w sens religii - tylko że widzę, co z religią robią organizacje religijne. To się nazywa gwałt na Motyl - ktoś dopisał tu znaczenie symbolu New Age. Kościół zrobiłby lepiej, gdyby zajął się innym znaczeniem motyla i zaczął zwalczać ruch Pro Ana - no, ale to wymaga myślenia, wysiłku i zaangażowania. I miłosierdzia zamiast Drzewko szczęścia - tak naprawdę chodzi o to, że ludzie są skłonni uwierzyć w szczęście przynoszone przez bibelot, a nie przez modlitwę. Ale to chyba wina Kościoła, że nie umie im tego zapewnić, a nie Bogu ducha winnych producentów drucianych roślinek?No, to czekam teraz na minusy i obwołanie mnie Antychrystem przez tutejszych katolickich fanatyków. @rwen odpowiedział(a) o 18:36 1- ma przynieść szczęście, a to okultyzm, przedmiot nie może dawać szczęścia w magiczny sposób2- używany przez ruch antykatolicki3- nie wiem 4- nie słyszałam o czymś takim5- mitologia, wielobóstwo6- nie wiem7- tzw. pacyfka. Używany przez hippisów, będących przeciwko katolicyzmowi8- nie słyszałam, żeby to było coś złego9- to raczej coś jakby ustrój, nie znak10- metafizyka, nie powiązana z bogiem, zatem szatańska, w religii chin11- następny przykład mocy czerpanej z przedmiotu12- amulet, talizman, jak powyżej13- chyba nazwa satanistyczny dużo mówi, czyli mający związek z diabłem14- nie wiem15- symbol satanistyczny16- nic w niej złego17- symbol walki z chrześcijaństwem, oznaka upadku chrześcijaństwa, pogański znak czarnej magii zobacz pacyfka bo to chyba to samo18- nie wiem o co chodzi19- a co złego w motylu?20- szczęśliwa roślina, podobnie jak przedmiot, wiara w okultystyczne działanie rzeczyTrochę się rozpisałam, więc niech to nie pójdzie na marne. :) Zely odpowiedział(a) o 18:51 14. gdyż liczba 666 jest jakby rozpoznawana że to tak jakby liczba szatana czy diabła ♥Żєℓєк♥ odpowiedział(a) o 18:58 tu nie ma wszystkiego ale jest wiekszość. Poczytaj sobie [LINK] blocked odpowiedział(a) o 19:21 przynosić szczęście2. znak satanistyczny3. znak połączenia energi (kultura wschodu) satanistyczny 6. nie wiem 7. znak satanistyczny połączenia energi (kultura wschodu) 9. nie połączenia energi (kultura wschodu) połączenia energi (kultura wschodu) 12. znak połączenia energi (kultura wschodu) 13. znak satanistyczny 14. znak satanistyczny 15. raczej znak satanistyczny16. znak homoseksualizmu 17. znak wywodzący się z Egiptu (inna religia)18. sama nazwa na to wskazuje 19. nie wiem20. coś ma przynosić szczęście, a nie Bo a powinno być odwrotnie Mam nadzieje, że pomogłam zrozumieć :) blocked odpowiedział(a) o 20:53 Uważam, że to nie chodzi o to, że jak założysz to już Ci się coś stanie. Kiedyś, dość dawno temu, na religii pytaliśmy o to naszej katechetki. Dokładniej, spytaliśmy o drzewko szczęścia. Wiele osób ma je w domu, a jednak nic się nie dzieje. Odpowiedziała nam, że nie chodzi o sam fakt posiadania, tylko o to czy wierzymy w "moc", jaką ono ma rzekomo posiadać. Jeśli stoi dla ozdoby i nie ma dla nas jakiegoś większego znaczenia - jest okej. Ja jednak nie mam, poza feralnym drzewkiem, nic z tych rzeczy w domu. Nie widzę takiej potrzeby. też nie rozumiem dlaczego np. ying-yang lub pacyfka jest złe.. to jest głupie moim zdaniem ;/ Środowiska katolickie uważają, że te symbole obrażają i ośmieszają Kościół. Uważam, że większość tych symboli nie ma w sobie nic ze zła, jednak wiele zależy od intencji, lub od kontekstu. Bo czy jednorożec bawiący się z motylem na tle tęczy na dziecięcym rysunku ma coś wspólnego ze złem? blocked odpowiedział(a) o 19:17 PikaGirl odpowiedział(a) o 14:31 ma bardzo silne dzialanie oczyszczajace podswiadomosc. Warto go nosic, choc nie nalezy przesadzac. Ja osobiscie nakladam go tylko podczas jazdy samochodem (pomogl mi wiele razy wyjsc z opresji), oraz czasami zakldam jak klade sie spac. Bardzo dobrze wspolpracuje z krzyzem atlantow. Krzyz to zupelnie inna ochrona. Do "prawda o pierscieniu". Znam kilku egzorcystow, w tym ksiezy i zaden na temat pierscienia zlego slowa nie powiedzial. Ksieza katollicy uwazaja go bardziej za ozdobe. Niestety ludzie ktorzy nigdy nie mieli z nim do czynienia, wiedza najlepiej. Coz taka nasza mentalnosc, zeby wszystko uznac "dzielem" szatana. Dobrze ze po woli wychodzimy z tego sreniowiecza, bo inaczej marny los naszej (prawidłowy nieodwrócony) to był symbol pierwszych chrześcijan. Był dla nich czymś takim jak dla nas teraz krzyż! Czy symbol chrześcijan jest satanistyczny?! Znęcanie się nad zwierzętami4?5. Przecież to nie jest złe! Pewnie rydzyk powiedział co xD6. ? chrześcijaństwa = satanizm!8. ?9. NIe lubią karolaka10. HAHAHAHA. Czy wiesz że Jezus pobierał nauki u mnichów tybetańskich? Wział go antykatolicki ruch New Age. Sam znak nie jest zły, ale niektórzy księża typu rydzyk mówią że to zło!11. Czy to w co Jezus wierzył to zło? Propaganda! jest zły, ma dobre działanie ale niby jest zły bo używali go poganie (nasz krzyż też używali poganie ale..) go . Patrz To to samo14.?15. A co to16. Ta głupota została wymyślone przez Rydyk&Natanek company17.? patrz 1620. Patrz 16 Wpisz sobie w google na pewno będzie;)wiem tylko, że krzyż nerona jest to znak satanistyczny...na którym to krzyży zginąl właśnie neron blocked odpowiedział(a) o 18:24 To jest głupi wymysł. Te znaki wcale nie są niebezpieczne. Moja koleżanka kilka z nich posiada i nosi na szyi i jakoś nic jej nie jest. blocked odpowiedział(a) o 17:13 Powiem tylko to co wiem:2. pentagram biały był czczony przez majów, którzy czcili śmierć3. glowa kozy przypomina odwrócony pentagram10. jingjang oznacza współistnienie dobra i zła w jednej osobie, czyli że szatan nie moży być całkiem zły a bóg bezgranicznie 666 to imię bestii wymienionej w apokalipsie św jana Most of this is absolute nonsense and contradictory to other parts of the "same" catholic most absurd is the inclusion of a celtic cross...also known as the cross of St John! The circle has a number of religious connections. it is also by tradition invested by St Patrick. The Congress of Canadian Catholic Bishops uses a celtic cross as its symbol!The inverted cross is also well known as the Cross of St Peter. It is a Catholic symbol of humility, or it is everywhere else in the Catholic world. It is said that Satanists hang the cross upside down to mock christians, but hey! whats tther to be worried about! As for Ying/Yang, rainbows, egyptian symbols etc etc... has'nt the Polish part of our Catholic Church not got any more serious issues to address? How about the misuse of the cross for political gains? ada62 odpowiedział(a) o 12:49 Nie mam jeszcze, że jeśli wieżysz, że coś przyniesie ci szczęście, to łamiesz 1 zdaniem prawie wszystko z tej listy powinno być usunięte, tym bardziej feng shui i jin jang :( blocked odpowiedział(a) o 21:52 ying yang czarna stroa szatan biała bug czarna kropka moc szatana biała boga więc to znaczy walke przecif lucefyrowy i bogowi Bo katolicy są [CENZURA]. A no i pentagram biały zwrócony jednym czubkiem w górę to ochronny symbol chrześcijański, odwrócony krzyż to krzyż pokory, na takim zmarł św Piotr bodajże, bo stwierdził, że nie może umrzeć tak jak zbawiciel bo nie jest godny i owy krzyż znajduje się tronie papieskim i ma przypominać papieżowi, że jest on tylko swego rodzaju "reprezentantem" a nie jakąś "najwyższą władzą" i uosobieniem boskości. A głowa kozy pojawiła się dość późno i z jakiegoś niewiadomego powodu uosabiana jest z diabłem, a to po prostu jakiś debil namalował jakiegoś demona, nazwał go behemot i to długo po powstaniu chrześcijaństwa. Jednorożec- wolność/swoboda seksualna. A no i liczba 666 to złe tłumaczenie powinno być 616 albo jeszcze jakoś inaczej wersji jest chyba 10 jak nie więcej. motyl- new age, tęcza- homoseksualizm, również wyzwolenie seksualne, ying-yang- zrównanie dobra i zła. bla bla bla inne pierdoły. Po prostu katolicy są [CENZURA]. Nie będę tłumaczyła moich poglądów religijnych. Nie jestem ateistką, ale to w co wierze może i ma podstawy chrześcijańskie ale nie ma odzwierciedlenia w jakiejkolwiek religii czy nowego nurtu. Więc jestem jedyną osobą na świecie wierzącą w to co wierzę. Yeay :) Nie ważne bynajmniej, kościół zakazał wielu symboli, które są chrześcijańskie ale po prostu rozpowszechniły się wśród ludzi i nabrały nowych znaczeń, jak coś się wydaje ludziom dziwne od razu jest złe i niebezpieczne, no i zakazał wszystkiego co ma związek z wyzwoleniem seksualnym, innymi religiami, ateizmem itp. No kiedyś kościół miał listę ksiąg zakazanych. Nie będę opisywać ci każdego symbolu po kolei bo wszystko jest w google. adek09 odpowiedział(a) o 20:27 To wszystko to szatańskie znaki symbolika, jest dokładnie opisana przez kościół katolicki. Uważasz, że ktoś się myli? lub Rekolekcje - duchowe przygotowanie do świąt wielkanocnych - to w praktyce dodatkowe dni wolne od zajęć. Młodzież nie protestuje, bo mało kto tęskni za matematyką czy polskim. Tylko w niektórych szkołach rekolekcje organizowane są po zajęciach szkolnych, ale zgodnie z prawem uczniom przysługują trzy dni wolne od zajęć. Trwa czas rekolekcji. Obowiązkowym punktem są te organizowane dla szkół. Panuje pełna dowolność - spotkanie z rekolekcjonistami może się odbywać w szkole i poza nią, w czasie zajęć i po lekcjach, albo jako ich część. - Kto by nie wolał spędzić godziny w kościele i mieć resztę dnia wolnego, zamiast wkuwać matematykę czy język polski - pyta retorycznie Basia, licealistka. Rekolekcje kojarzą jej się z wygłupami kolegów podczas mszy i chwilą oddechu od Rafał Kowalski, rzecznik Archidiecezji Wrocławskiej, przyznaje, że lepiej, by uczestniczyli w nich tylko chętni. - W rekolekcjach chodzi o spotkanie i nawiązanie relacji z Bogiem, a żadnej relacji nie nawiąże się na siłę - uczniów, którzy w rekolekcjach nie uczestniczą, czeka świetlica albo dzień wolny od szkoły. - Nie rozumiem dlaczego księża nie mogą organizować rekolekcji po lekcjach. Czyżby obawiano się gorszej frekwencji niż wtedy, gdy odbywają się one zamiast polskiego - zastanawia się Dorota Wójcik, prezeska Fundacji „Wolność od Religii”. Punktuje, że to nie tylko strata godzin, które można by poświęcić na naukę, ale także dyskryminacja osób nie utożsamiających się z kościołem katolickim. Na pismo, które organizacja wysłała w tej sprawie, Ministerstwa Edukacji Narodowej odpowiedziało przywołując treść rozporządzenia. Czytamy: "Uczniom przysługują trzy dni wolne".Zgodnie z rozporządzeniem MEN z 1992 roku szkoły są zobowiązane, by umożliwić organizację rekolekcji. Zresztą tak naprawdę uczniowie zaczęli w nich uczestniczyć już dwa lata wcześniej – wraz z powrotem religii do szkół. Organizacją rekolekcji zajmuje się ksiądz, który ustala ich termin i przebieg po porozumieniu z dyrekcją. Zdarza się, że dzieci idą do kościoła zamiast na lekcje, czasem do szkoły przyjdą na dwie godziny rano. Bywa też tak, że rekolekcje odbywają się w szkolnej auli między niektórzy decydują się, by rekolekcje odbywały się po lekcjach. Tak jest na przykład w Gimnazjum nr 34. – Cieszę się, że nie jestem zmuszony organizować rekolekcji w trakcie zajęć. Parafia nie zgłasza takiej potrzeby – tłumaczy dyrektor Zbigniew Matu­ zostawiło księżom wolną rękę, a na szkoły nakłada jedynie obowiązek, by zwolnić na trzy dni uczniów z lekcji. – Wolne zawsze jest mile widziane – uśmiecha się Monika, uczennica wrocławskiego liceum. Jednocześnie nie ukrywa, że czas spędzony w kościele uważa za stracony. Po cichu rację przyznają jej niektórzy nauczyciele. – Rekolekcje to okres porządkowania papierów – wyjaśnia pani Małgorzata, która uczy w podstawówce matematyki. Zgodnie z rozporządzeniem nauczyciele wolnego nie mają, muszą być w szkole. Chociażby nie mieli kogo odprowadzać do kościoła albo pilnować w ministerstwie edukacji o zasadności prowadzenia rekolekcji w czasie zajęć szkolnych rozmawiać nie chcą. Przesyłają treść rozporządzenia. Janina Jakubowska, rzeczniczka Kuratorium Oświaty we Wrocławiu, również nie komentuje zasad obowiązujących w szkole. – Naszym zadaniem jest jedynie nadzór, czy działalność szkół odbywa się zgodnie z prawem – tłumaczy. Dorota Wójcik z Fundacji „Wolność od Religii” nie ma wątpliwości. – Szkoła publiczna nie powinna być zaangażowana w realizację wydarzeń związanych z jednym wyznaniem religijnym – tłumaczy. Do dolnośląskiego kuratorium nie wpływają skargi na organizację rekolekcji lub lekcji religii. Fakt, że tych ostatnich jest więcej niż fizyki, rozgrzewa jedynie fora internetowe. Zresztą tak naprawdę nie ma się na co skarżyć, bo wszystko odbywa się przecież zgodnie z kuratorium wpływają natomiast skargi na dyskryminację w związku z przynależnością do wspólnoty wyznaniowej (po jednej w 2013 i 2015 roku), konieczność płacenia za podręczniki do religii (dwa wnioski w 2014 roku) czy brak organizacji etyki (jedna skarga w 2014 roku). Czasem rodzice interweniują sami albo korzystają ze wsparcia organizacji pozarządowych. Tak było w przypadku Szkoły Podstawowej nr 25 we Wrocławiu. Rodzice zgłosili się do Fundacji „Wolność od Religii”, ponieważ na ścianach zawisły niektórych można było przeczytać: „Niebezpieczne znaki dla Twojej wiary, duchowości i tożsamości chrześcijańskiej. Katoliku! Uważaj!”. Na zdjęciach pacyfka (znak pokoju) czy yin i yang (w kulturze chińskiej dwie przeciwstawne, uzupełniające się siły). Były też uwagi o wierze. „Świat mógłby istnieć bez słońca, ale nie mógłby bez Eucharystii” albo „Nie wierzysz w Boga? Bóg wierzy w Ciebie!”.Dorota Wójcik, prezeska Fundacji Wolność od Religii, uważa, że takie działania mają znamiona indoktrynacji oraz dyskryminacji uczniów niewierzących. – Taka szkoła może być oceniana jako placówka jednoznacznie określona światopoglądowo, a nie neutralna, jak zaleca Ministerstwo Edukacji Narodowej – WIĘCEJ: Wrocławska szkoła jeszcze neutralna czy już wyznaniowa. Spór o wiarę w podstawówce

niebezpieczne znaki katoliku uważaj